piątek, 27 lipca 2012

"Czy znacie kogoś od remontów?" (Ekipa remontowa a klient, część I)

Ostatnio wspomnieliśmy o dziwnych pytaniach, jakie mogą spotkać klienta ze strony ekipy budowlanej i o roli projektanta w relacji pomiędzy inwestorem a ekipą. Relacje te jednak są o wiele bardziej złożone, a ich forma i jakość potrafi zwykle na różne sposoby zaważyć na efekcie końcowym, jakim jest faktyczny wygląd domu lub mieszkania po zrealizowaniu projektu. Jednak z uwagi na charakter branży, w której działamy, nasi klienci nie mają zbyt często do czynienia z jej problematyką, a to sprawia, że bez pomocy projektanta trudno im się ustrzec przed kilkoma czyhającymi na nich pułapkami.

Pułapka pierwsza - "Śpiewam, tańczę i gotuję"

FAV Design to spółka, która oprócz wykonania projektu poleca także swoim klientom sprawdzone, specjalistyczne ekipy remontowe oraz indywidualnych fachowców o konkretnych specjalnościach. Dobry malarz pokojowy niezwykle rzadko jest specjalistą od glazurnictwa, a ktoś, kto większość zawodowego życia spędził na pracach hydraulicznych nie musi mieć pojęcia o kładzeniu parkietu. Czasem jednak zdarza się, że klient mówi projektantowi: "Chciał(a)bym projekt, ale nie potrzebuję poleconej ekipy - mam znajomych fachowców / hydraulika / stolarza / etc., oni mi wykonają wszystko, tak jak trzeba". Najczęściej jest to ktoś, kogo polecił nam znajomy lub rodzina, czasem jest to sąsiad "złota rączka", rzadziej grupa fachowców samodzielnie i profesjonalnie realizująca inwestycje. Słyszymy "pan Janek poprawiał nam kafelki, jest doskonały", "doradził nam świetną farbę do pokoju", "naprawił toaletę, już nie cieknie" lub po prostu "robił nam remont, może być". Nie ukrywajmy, żyjemy w takiej rzeczywistości gospodarczej, w której na rzetelnego i odpowiedzialnego fachowca samemu trafić jest po prostu trudno, większość z nas zadowoli się więc taką rekomendacją i zaprosi w swoje progi polecanego majstra. Szybko jednak okazuje się, że pan Janek wprawdzie, zgodnie z opinią polecającego, świetnie naprawia odpływy, ale gorzej idzie mu układanie kafelków, doskonale maluje, i ma do tego świetny sprzęt, ale nie radzi sobie z montażem grzejników, jeśli zaś mamy pecha, to "równocześnie kończy inną robotę" i pojawia się u nas co drugi dzień, a wątpliwości nasze rozwiewa przysłowiowym biciem się w piersi: "będę siedział po nocach, dopóki nie zrobię". Niepożądanych rezultatów takiej sytuacji jest mnóstwo, od remontu przeciągającego się w nieskończoność, poprzez konieczność najmowania specjalistów z kilku dziedzin (która zazwyczaj pojawia się w trakcie robót), po możliwość, że nasze mieszkanie zostanie w wielu miejscach sknocone lub niedorobione i trzeba je będzie później poprawiać. Zdarzają się nawet przypadki, w których "fachowiec" pod naszą nieobecność wykorzystuje zamiast metalowej drabinki (którą powinien mieć oczywiście ze sobą) na przykład nasze kuchenne taborety, folię, którą przykrył meble, następnego dnia powiesi na drzwiach, a meble zostaną odkryte, bo "przeniósł się z robotą do przedpokoju", a "folii nie starczyło", albo, dla odmiany, zamiast oryginalnego kolanka do montażu armatury wykorzysta inne, "lepsze i sprawdzone", co zaowocuje nam chwiejącą się muszlą WC lub cieknącym kranem. Brzmi to może niewiarygodnie i pachnie czarnowidztwem, ale proszę nam wierzyć, że są to sytuacje, o których słyszeliśmy nieraz z ust klienta w naszej codziennej praktyce.
Wszystko to (i znacznie, znacznie więcej) da się sprowadzić do wspólnego mianownika, który brzmi "mnożące się, nadprogramowe koszty". Również te pozafinansowe.

Pułapka druga - "Tego się nie da zrobić"

Często zdarza się, że polecony nam pocztą pantoflową fachowiec, choćby nawet i złota rączka bez cudzysłowu, nie ma dużego doświadczenia w pracy z projektantami. A to źle, gdyż od jego umiejętności czytania technicznych rysunków, wyobraźni oraz zdolności adaptacyjnej do nowych i nowatorskich rozwiązań zależy, czy nasze mieszkanie będzie wyglądać tak, jak uzgodniliśmy to z projektantem, czy też zupełnie inaczej. Nieraz majster przekonuje klienta: "wie pani, tu nad kabiną prysznicową jest pusta przestrzeń, ja bym zrobił tu taki nawis z płyt gipsowo-kartonowych w kształcie kabiny, tak się teraz robi" czy "a po co tu taka dziwna przerwa między bokiem szafy i ścianą, zróbmy szerszą szafę, będzie pojemniejsza". Klient, który nie musi się przecież znać na zagadnieniach projektowych czy budowlanych, często daje się namówić na przeróżne cuda, w rezultacie czego zamiast łazienki sprawiającej zamierzone wrażenie przestronnego, jasnego pomieszczenia otrzyma pomieszczenie przytłaczające i klaustrofobiczne, a karnisz, aby nie być skazanym na kosztowną przeróbkę stojącej mu na drodze szafy, musi uciąć kilka centymetrów przed krawędzią okna.
Zdarza się, że zaskoczony kreatywnością majstra klient oponuje lub dzwoni do projektanta, by zapytać go o to, co sądzi o proponowanych zmianach. Gdy zadziwiony projektant łapie się za głowę i przyjeżdża na inwestycję, aby wytłumaczyć fachowcowi swoje projektowe zamierzenia, wraz z klientem słyszą z ust speca sakramentalne "pani kochana, to będzie niepraktyczne", lub w nieco bardziej sprytnej wersji: "tego się tak nie da zrobić, ściana się pani zawali", "nie da się tu bardziej prosto, te ściany są krzywo zbudowane, tu by kuć wszystko trzeba było", "takiej baterii prysznicowej to się nigdzie nie dostanie, a części, jak się coś zepsuje, to trzeba będzie sprowadzać".
Nic podobnego. Klienci profesjonalnych projektantów nie są narażani na rozwiązania awaryjne, trudno dostępne części, projekty powodujące zawalanie się ścian czy inne przygody podobnego rodzaju. Obowiązkiem projektanta jest nie tylko stworzyć unikatową i pomysłową aranżację wnętrza, ale także wiedzieć, jakie rozwiązania można zastosować, a jakich nie, która opcja będzie najlepsza z punktu widzenia różnych kryteriów wyznaczonych przez inwestora, a także to, jakie specyficzne cechy ma lokal, zanim w ogóle przystąpi się do projektowania.
Jeśli inwestor nie zareaguje w porę na próbę "przeprojektowania" mieszkania lub jego części przez wykonawcę, oprócz niezadowolenia z efektu finalnego towarzyszyć mu mogą oczywiście - powtórzmy za poprzednim punktem - kolejne, nadprogramowe koszty.

Pułapka trzecia - "Rzeczy niemożliwe robimy od ręki"

Jak to bywa ze skrajnościami, żadna nie jest dobra. Tu z kolei mamy do czynienia z postawą przeciwną do poprzedniej. Polecony nam przez znajomego fachowiec chce za wszelką cenę pozostawić dobre wrażenie i być polecanym dalej, czemu się, oczywiście, trudno dziwić. Jeśli jednak jego standardy odbiegają od zaleconych przez specjalistyczną firmę projektową, może nas, czasem nawet kilka miesięcy po zakończonym remoncie, spotkać niejedna przykra niespodzianka. Pamiętajmy, że projektant poleca sprawdzoną ekipę także ze względu na łatwość komunikacji pomiędzy nim a robotnikami, aby mieć możliwie pełny i przejrzysty obraz realizowania swojego projektu na każdym etapie wykonawstwa. Jeśli nasz pan Janek nie będzie w stanie, dajmy na to, znaleźć odpowiedniego syfonu do wpasowania go w przestrzeń pomiędzy wanną a podłogą, ale zamiast o tym powiedzieć projektantowi, postanowi kwestię odpływu pozostawić znajdującej się pod wanną kratce ściekowej, to po kilku miesiącach użytkowania naszej łazience może nie być w stanie pomóc nawet ciągłe wietrzenie i odświeżacz powietrza. Zostanie kucie płytek na wannie i robienie tej samej pracy po raz drugi. Zerwane płytki ścienne, oczyszczone niewłaściwą substancją i położone powtórnie mogą po kilku tygodniach zacząć w najlepsze odpadać i nierzadko ulec przy tym zniszczeniu. Bądźmy uczuleni szczególnie na kwestie typu: "teraz płyn do tych płytek ciężko dostać, ale się pani nie martwi, wymyśli się patent" albo "hydraulik po szkole to, proszę pani, kazałby tu wszystko skuwać już, bo za płytko, albo kupować jakiś drogi syfon, a ja tak pani zrobię, że na to samo wyjdzie, a grosza pani nie dopłaci". Oj, dopłaci, i to znacznie więcej, niż za "drogi syfon", a w dodatku w momencie, kiedy będzie się najmniej tego spodziewać. Jak w mantrze wracamy do problemu kolejnych nieprzewidzianych kosztów - taki jest bowiem dla klienta ostateczny skutek wszystkich opisanych pułapek.

Powyższe sytuacje mogą jeżyć włos na głowie i wzbudzać ciarki na grzbiecie, szczególnie komuś, kto nie zetknął się jeszcze z takimi problemami. Pamiętajmy jednak, że każdy z nas może ich w łatwy sposób uniknąć - a mianowicie, korzystając przy doborze ekipy remontowej z zaleceń projektanta, lub z pomocy specjalistów przezeń polecanych. Tak, aby nasz wymarzony dom czy mieszkanie rzeczywiście stało się wymarzone - bez zbytecznych kosztów, przedłużających się w nieskończoność poprawek oraz naszego niepotrzebnego stresu.


Salon według projektu FAV Design, wykonany przez specjalistyczną ekipę remontową

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz